Przed tym wyjazdem nie wiedziałem jak to jest kiedy nie stać cię na jedzenie gdy jesteś głodny. Norwegia jest krajem drogim nawet w oczach Niemców i Duńczyków, a co dopiero dla pary młodych polaków. To niesamowite, że za dokładnie te same rzeczy, np. żyrandol, tutaj trzeba zapłacić co najmniej trzy razy drożej. Chleb 10 zł, paczka papierosów 40 zł, 1,5l wody 7,5 zł. Trzeba płacić nawet za parking pod blokiem w którym się mieszka (35 zł/dobę). Nie dziwi więc, popularność jednośladów napędzanych siłą ludzkich mięśni. Zwłaszcza, że sieć dróg rowerowych jest mocno rozbudowana. O pozytywach jazdy na rowerze chyba nikogo nie trzeba przekonywać. Podobnie praktycznych rozwiązań znaleźliśmy w Oslo jeszcze kilka. Mnie najbardziej utkwiły w pamięci przejścia dla pieszych. W okolicach miejsca gdzie wciska się guzik umieszczono czytelną dla niewidomych informację o tym jak wygląda ulica przez którą mają przejść. Ten prosty system niewiele kosztuje, a może ułatwić życie. Podobnie jak „wypukły” plan stacji autobusowej, daszek nad stojakiem dla rowerów, końcówka do pompowania kół rowerowych na stacji benzynowej i wiele innych rozwiązań, których w Polsce jeszcze nie widziałem.
Maciek