Stolica pod względem architektury prezentuje się oczywiście odmiennie- tutaj niska zabudowa (raczej kamienice niż domki) przeplata się ze szklanymi nowoczesnymi budynkami użytku publicznego (jak w większości wielkich miast). Jednak tutaj, nad brzegami kanałów ma to swój specyficzny klimat i charakter. W poszukiwaniu nowoczesnego stylu warto zawędrować pod nowy teatr, zobaczyć nową operę. Z miejsc bardziej 'klimatycznych' fajnie pospacerować po Nyhavn. Spory tam tłok, chociaż podobno niewiele większy niż w czasach, gdy wygłodniali marynarze polowali tam na prostytutki. No i mają tam pyszne lody. Choć nietanie, to jednak po wizycie w Norwegii ich cena nas nie powala ;)
Ostatniego dnia, pomimo lekkich protestów Britty, udaje nam się odwiedzić Christianshavn, czyli Wolne Miasto Christiania. To dzielnica Kopenhagi przejęta po upadłej jednostce wojskowej przez przedstawicieli wolnej młodzieży, i to wolnej w każdym aspekcie. Mieszkają tu potomkowie dzieci kwiatów (szczególnie konopii), emigranci ze spalonej (nie tylko słońcem) Jamajki i mnóstwo innych młodych i starszych, nie stroniących od używek i zabawy. To miejsce mocno specyficzne, pełne kolorów, muzyki, stoisk z haszyszem i wyrobami ręcznej roboty. Dość anarchiczne, jednak podobno raczej bezpieczne-w końcu w hippisowskiej komunie wszyscy żyją pod znakiem miłości i pokoju ;) Pod warunkiem, że nie złamiemy obowiązującego tu kategorycznego zakazu fotografowania.
Magda